DZIEŃ 19. Ile wiatr pozwoli i zimna Krystynka.
- wyprawawglab
- 6 lip 2023
- 3 minut(y) czytania
Płynąc po Zalewie mówiłem Maćkowi, że jutro nie wstaję o 3! Taki był plan 😁 Trzeba było odespać emocje i krótką noc w Płocku. Budzik został na 3:33 bo może, może... Kiedy zadzwonił -padało więc od razu cyk na 4. O czwartej dalej pada -cyk na 5 😁 Wygramoliłem się i zebrałem do drogi zauważając, że dookoła jest ciszej... Elektrownia wodna zamknęła przepust i następstwem był poziom wody niższy o jakieś pół metra. Trochę utknąłem 🤣 Wpłynąłem bowiem w labirynt grobli i wielu wysepek tuż za śluzą żaby ukryć się przed zapowiadanym wiatrem, deszczem i gradem. Nic to bo mam kółka przy pontonie więc brodząc przeciągnąłem go przez kamienie i zwodowałem w głównym korycie.
Z wiatrem jestem już pogodzony. Podejrzewam, że już nie odpuści i schemat co dziennie będzie ten sam. Z rana wiało mocniej niż powinno chociaż z drugiej strony była nie 4 a prawie 6 🤦 To kara za to że chciałem pospać więcej niż 5 godzin, pomyślałem. Bez stresu i emocji, około 2,5 km/h, co ruch wiosła byłem bliżej domu. Włocławek miło mnie zaskoczył bardzo ładnym bulwarem. Widać że lata LEGO świetności minęły bezpowrotnie ale było czysto i ładnie. Do poziomu Wisły zapewniającego chociażby żeglugę turystyczną brakowało 2 metrów wody. Małe lodzie stały "zaparkowane" na dnie starego koryta a dostać się do nich można tylko schodząc z bulwaru po prowizorycznych drabinkach. Ale było fadnie! Deprymujący był fakt iż tempo kazało mi podziwiać panoramę miasta przez kilka godzin
Ciekawą przygodą było kamienne bystrze tuż za głównymi bulwarami. O Bobrownikach, następnym punkcie kontrolnym napisałem - ciekawe ruiny zamku, zobaczyć, fajne miejsce na nocleg. Nie łatwo było dobić do brzegu bo wszystko zarośnięte i trudno dostępne. Mury rzeczywiście było widać już z daleka i to nakręciło moją ciekawość. Po 20 km płynięcia byłem głodny, wcześniej niż zazwyczaj ale to już ten stan. Organizm pewnie spalił już całe pokłady paliwa i do pracy potrzebuje czegoś na bieżąco. Zamek... Fajny... Pierwsze informacje o nim z 1350, dalej było Krzyżacy i odbyty w 1410 przez Jagiełłę, odbudowany i zrujnowany podczas wojen szwedzkich. Później już nie odbudowany.
Po szybkim obiedzie dalej w drogę i kolejne kamienne bystrze o którym w notatkach już informacji nie miałem. Nieszawa to następna miejscowość o której istnieniu nie miałem pojęcia. Z wody wyglądała uroczo! Przed samą osadą utknąłem na mieliźnie i przeciągałem ponton dobre 200 metrów. Woda jak szkło! Przejrzysta na metr, może więcej, wartka i cieplutka! Aż miło było w niej brodzić. Kursujący tu prom to prawdziwy król 😁 Nie poruszał się na stalowych linach tylko napędzały go prawdziwe koła wodne. Przy brzegach manewrował i utrzymywał kierunek aby auta mogły na niego wjechać. 300m bulwar był wykoszony idealnie, piękna skarpa, kwiaty, budka z lodami. Koniecznie muszę zjechać kiedyś z A1 i tu "być", zobaczyć Nieszawę z lądu! To 27 km Wisłą od Włocławka.
Teraz celem była Przystań nad Wisłą w Ciechocinku, zaledwie 7 km dalej. Kolega się wściekł 🤦
O ile trzymanie się wcześniej lewego brzegu przynosiło efekt o tyle konieczność omijania ogromnych mielizn właśnie z tej strony koryta psuła całą robotę. 7 km -3,5 godziny ciężkiej orki... Dotarłem i tutaj ale już w głowie był plan aby zakończyć na dzisiaj. Nakład energii nie przekładał się na postęp więc trochę szkoda sił. Na ratunek przyszli mi Paweł i Marek. Dwóch przesympatycznych facetów których zainteresowałem "sobą, wyprawą i celem". Wyobraźcie sobie że pilnując pontonu pożyczyli mi elektryczny rower abym szybciej skoczył do Żabki po kabanosy i wrócił opowiadać 😁 Postawili mi na miejscu Krystynkę! Lekko słona woda gazowana, z lodówki, w szklanej butelce -obłędnie smaczna! To jeden ze specjałów Ciechocinka za który bardzo dziękuję!
Wiatr troszeczkę odpuścił i postanowiłem, że jeszcze podpłynę kawałek. Dał mi jeszcze kolejne 7 km. Za jednym z zakrętów koryta trafiłem na taką ścianę wiatru że przebicie nie na kawałek piasku ( 500m ) zajęło mi ponad 30 minut.
Chciałem jak najwięcej "urwać" z prostej do Torunia, ale więcej się nie dało. Wstanę o 3:33 i do 9 powinienem osiągnąć starówkę w Toruniu. Może uda się spotkać z Lucy i Dawidem którzy jadą "na północ". Złożyłbym u nich zamówienie na "widzi mi się" - aż im w pięty pójdzie! 🤣
Wisła, a właściwie jej brzegi - spokorniały bardzo. Ja mniej zakrzewione i bardziej rozległe poza korytem. Perspektywa z koryta rzeki jest dzięki temu znacznie szersza i co kawałek widać gdzieś dach domu, drogę, ludzi... To też ma swój urok po takiej dziczy! Ten krajobraz nie jest gorszy, jest kolejny raz -zupełnie inny. Martwią mnie tylko ubożej zarośnięte brzegi które dawały ochronę przed wiatrem...
Comments