DZIEŃ 21. Szyszki i "34 km niczego, spać gdziekolwiek..."
- wyprawawglab
- 9 lip 2023
- 3 minut(y) czytania
Rano nie musiałem zrywać się zbyt wcześnie bo z Dorotą i Krzyśkiem umówiłem się na przyzwoitą 7:00. Od nowego bulwaru na Fordonie dzieliło mnie nieco ponad 9 km czyli w porannych warunkach 1,5 godziny miało wystarczyć. Zaś mgła ale fakt iż wstałem o 5 i tak dawał radość, poza tym perspektywa maślanych bułeczek. Nic nie zjadłem, czekałem na support. Zabudowania Bydgoszczy widziałem już od startu, Wisła omija miasto zahaczając tylko o dzielnicę Fordon. Wsiadając do pontonu znowu zobaczyłem swojego orła. Musi jednak gniazdować w okolicy Solca i tutaj poluje.
Most drogowy na Toruń i tuż za nim przystań na której czekali Oni 😁 Nie tylko torba z zakupami ale i półmisek jedzenia. Tak długo jak nie dowiedziałem się że wczoraj wieczorem Dorota konsultowała z moją Agnieszką "co lubię" nie mogłem uwierzyć w jego skład! Też tak macie że dopiero jak opróżnicie talerz to przychodzi myśl - kurcze, nie zrobiłem nawet zdjęcia 🤣 Dość więc powiedzieć że udekorowany był nawet czerwoną porzeczką na gałązkach. To porcja dla 2 osób pomyślałem i ją zjadłem! Na rozmowę poświęciliśmy trochę ponad godzinę ale czas jednak naglił więc umówiliśmy się z "Szyszkami" na Jarmark Dominikański. Fajnie się dobrali z Krzyśkiem więc i nasza znajomość pewnie będzie się rozwijać. Tutaj podziękowania dla FB!
To spotkanie wróciło wspomnienie o Szczucinie i supporcie Mamy bo za każdym razem zjadłem coś wyjątkowo dobrego!
Wiatr nie wiał prawie wcale więc nie chowałem się a szukałem ładniejszej drogi. To fajne kryterium bo "walka" nie przysłania piękna jakie mnie otacza. Już 500 m od bulwaru Wisła była zupełnie sama -piękna i cicha gdyby nie te paskudne ptaszyska dookoła. Podobno najładniejszy odcinek to ten środkowy który skończył się w Płocku ale ja się nie zgadzam. Urzeka cała i płynąc dostrzegam to jak się zmienia. Nie jest brzydka, jest inna! Łachy pojawiają się już co kilka kilometrów a nie jedna na drugiej więc wyraźnie pod pontonem wody jest więcej. Na brzegach piasku już prawie nie ma. To niewielkie kilkunasto metrowe skrawki przy skarpach lub takie same maleńkie wysepki które tworzą się tuż za kamiennymi groblami. Mniej drzew, to odsuwają się jakby od głównego koryta za to ich różnorodność jest olbrzymia. Zachodni brzeg jest już właściwe cały porośnięty bo piasek zamienił się w ziemię.
Za Fordonem czekało na mnie 34 km bez punktów odniesienia i miejsc które zwróciłyby moją uwagę przy przeglądaniu innych relacji. Plan na dzisiaj to 41 km i osiągnie Chełmna było tym celem. Czułem że pójdzie mi w pięty spóźniony poranek i przerwa w Bydgoszczy więc miałem nadzieję, że chociaż 25 zanim zacznie hulać. Wiatr był ale 7-9 km/h, kierunek bez znaczenia bo przy takim płynę gdzie chcę 😁 Zerwało się później niż zazwyczaj bo o 11 i zdążyłem zrobić już trochę więcej niż owe minimum. Wcisnęło mnie we wschodni brzeg więc odczekałem, zebrałem siły i po 30 minutach byłem na tej bezpieczniejszej stronie koryta. Trudniej mi o godzinne sekwencje wiosłowania bo moje baterie wyczerpują się znacznie szybciej, dokładnie tak jak stara komórka... Walki jakie toczyłem z wiatrem jeszcze tydzień temu wydają mi się niemożliwe! Na lewym brzegu pól jest więcej bo ziemia jest inna i to właśnie pracujący w polu kombajn oznajmił mi że 34 km niczego właśnie się kończą. Na następnym łuku widać było już most pod drogą 91.
Przepłynięte 43 km i mógłbym już szukać noclegu ale po co skoro nie wieje!? A no po to żeby nie drażnić Lwa ( wiatru ). Po następnych 7 km, kiedy obiecałem sobie że zaczynam ostatnią godzinę płynięcia, zerwał się jak wściekły. Wylądowałem w trzcinie na tym "bezpiecznym brzegu", z czarną ziemią zamiast piasku i niedostępną skarpą 😁
Czekam w pontonie aby przeprawić się na drugi brzeg bo tam świeci słońce, tam jest bardziej płasko i są fragmenty piasku. Nagrałem już filmik i kończę pisać,.za chwilę ruszam...
Jestem na 814 kilometrze żeglownej Wisły, to 855 kilometr spływu, do domu pozostało 155 kilometrów!
Te 155 km chcę pokonać w 4 dni -niedziela, poniedziałek i wtorek po 41 km i w środę ostatnie 32... Teraz trzymajcie kciuki jeszcze bardziej zaciśnięte! Proszę Was... Nie za mnie, ja dam radę, trzymajcie je za wiatr. Ten wiejący z północy może zupełnie mnie zatrzymać, każdy inny biorę na siebie! 💪
Trzymam trzymam, wirtualnie dmucham Ci w plecy 💪