DZIEŃ 22. Zostało już tak niewiele...
- wyprawawglab
- 9 lip 2023
- 3 minut(y) czytania
Wczorajsza relacja wystawiona przez Rafała o tym że jest w Grudziądzu była oczywiście prowokacją 😁 Śledzi bloga i wiedział, że będę przepływał kolejnego dnia a ja nie mogłem zmarnować okazji do przybicia z nim piątki na bulwarze. Noc była trudna i pomimo zmęczenia nie mogłem zasnąć. Dużo myśli w głowie o tym, że to już prawie koniec -smutek i radość bo wreszcie zobaczę bliskich oraz "metę". Strach bo ta ostatnia prosta może okazać się nie łatwa i co jeżeli jeszcze przygwoździ mnie na dzień czy dwa. Tak już przecież było... Do 23 wpatrywałem się w namiot i zerkałem na telefon czekając na jakąś zaczepkę chociaż wiem że znajomi odpuścili zasypywanie mnie pytaniami żeby nie zabierać czasu na wiosłowanie czy sen. Znają mój harmonogram dnia, wiedzą że powinienem spać. Mimo to wstałem o 3:33 i jak robot zwijałem się do drogi. Śmiałem się sam do siebie bo wykonuję dosłownie 10 czynności dokładnie w tej samej kolejności a to tak jakby stemplować znaczki na poczcie 🤣 Rafał zapytał czy na śniadanie chcę McDonald's, kawę, cokolwiek ale podziękowałem. Nie żebym nie lubił jednak żołądek mógłby zareagować różnie na taki frykas, kawy pić się jeszcze nie nauczyłem. "Piątka" i rozmowa wystarczą! Na te 17 km dałem sobie 5 godzin bo nie chciałem zrywać go z łóżka przy niedzieli.
Mgła i wiaterek przeszywały a mój niski poziom energii zdecydowanie obniżał komfort "pracy". Te pierwsze kilometry szły sprawie chociaż rzeka nie ciągnęła tak dobrze jak wczoraj. Patrząc na brzegi widziałem jakby Wisła stawała się bardziej samotna. Ile w tym odniesienia do świadomości że za chwilę i ja ją opuszczę?
Kilka osób obiecało mi, że spotka się ze mną po trasie i byli. Kilku obiecało i jakby zniknęli pochłonięci przez pracę, naukę i obowiązki. Chcę aby wiedzieli że się nie gniewam! To moje marzenie a samotność jest jego częścią. Są też tacy jak Rafał o którego istnieniu nie wiedziałem jeszcze dwa tygodnie temu a spotkaliśmy się już drugi raz. To On i Emilka pompowali SUPy obok mnie na supporcie przed Warszawą 😁 Dzisiejsze spotkanie było potwierdzeniem szczerości naszych uśmiechów na pierwszym zdjęciu. Emila musiała zostać w Warszawie, Rafał odwiedzał tu rodziców. Grudziądz mocno mnie zaskoczył. Patrząc z Wisły to 3 największe miasto na trasie. Osiedle wieżowców na wysokim wzgórzu wyglądało równie okazałe jak centrum Warszawy. Bulwar czysty, obok nowoczesna stanica. Starówkę wyznaczały wysokie spichlerze ( lub młyny) stanowiące integralną część murów miasta. Wrócę tutaj bo warto! Pogadaliśmy i oczywiście musieliśmy ucinać bo każde z nas wzywały jakieś mniej lub bardziej atrakcyjne obowiązki 😁 Moi nowi znajomi odwiedzą niebawem Gdańsk i BTT, to ludzie z niebywałą pasją i całą masą zainteresowań.
Dalej samotność Wisły przejawiała się tu, że drzewa od niej odeszły... Na brzegach rosły pojedyncze krzaki a większe pnie kryły się już za oddalonymi wałami przeciwpowodziowymi. Znowu inaczej pomyślałem. Wyjątki podkreślają reguły dlatego na wschodni brzegu po 8 km za Grudziądzem wyrosła góra taka jak na pierwszym odcinku rzeki, cała porośnięta lasem moczącym swoje korzenie w Wiśle. Drugi brzeg jakby bardziej piaszczysty ale łysy. Super efekt dawały pojedyncze drzewa których korzenie były już wymyte z jakiejkolwiek ziemi na głębokość metra a one dalej stały nic sobie z tego nie robiąc. Mew bardzo mało, zniknęły całe stada łabędzi i kormoranów, jest za to więcej czapli. Na sporadycznie pojawiających się łachach stoi ich nawet kilkanaście.
Minąłem Nowe na lewym brzegu i wiedziałem że zgodnie gry planem idealnym -tutaj za chwilę mógłby zakończyć dzień. Była 15 więc raczej dziwnie byłoby mi rozkładać obóz. Żar z nieba więc spać się nie da a i szkoda skoro wiatr puszcza. Cały dzień z północy do 7 km/h -prosto w dziób, ale nie znosi na boki i te 4,5 - 5 można robić. Z przerwami na wodzie trudniej bo wtedy cofa a samemu spływać w trzciny to nie moralne -płynąć trzeba 😁 Każdy kolejny kilometr daje mi zapas na wypadek jakiś komplikacji. Dzisiaj dołożyłem 9 czyli z jutra i wtorku mogę podjąć po 4,5. Aby zameldować się w "Cesarskiej" w Gdańsku, w środę około południa muszę robić teraz po 36 km. Mimo to jutro chciałbym dopłynąć do Tczewa czyli też około 50 km.
Dzisiaj płynąć nie odnotowałem jednego miejsca, ale to i dobrze bo celem jest Gdańsk. Chodzi o tabliczkę z informacją 824. Po dodaniu 41 km minusowych z jakich zacząłem, to w tym miejscu stałem się posiadaczem statusu najdłuższego spływu Wisłą pontonem, na wiosłach 😁 Jutro nie przegapię jednak "nominału" 870 bo wtedy "rozmienię stówkę" do końca 💪
Super czyta się Twoje wpisy Michał! Żałuję, że nie mogłam z Tobą przybić piątki, ale Rafał zrobił to za nas oboje! 😃 pozdrawiam. 😊