DZIEŃ 8. Zawichost, pogadanka z wiatrem i trafiona 60.
- wyprawawglab
- 25 cze 2023
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 26 cze 2023
Wstałem obudzony promieniami słońca. Nie wiem jak Wy ale ja to uwielbiam -nie budzik, nie hałas na ulicy tylko pocałunek słońca. Była 4:56 i dokładnie o tej samej godzinie wstała moja kochana Żona więc już skoro świt zamieniliśmy kilka słów przez telefon.
Ruszyłem w drogę z przytupem bo po 50 metrach władowałem się na mieliznę a dopiero założyłem skarpety. Tak, zakląłem soczyście i sam do siebie powiedziałem że -tak to sobie nie popływamy! Później było już znacznie milej.
Pierwszy punkt kontrolny na trasie oddalony był o 5 km więc bez wiatru dotarłem do przeprawy promowej Zawichost po godzinie wiosłowania. Dużo słyszałem o tym miejscu bo podobno tutaj zaczyna się najpiękniejszy odcinek Wisły -serio? Przecież już mi zapierało dech w piersiach a tu niby jak? Przestanę oddychać? -myślałem. Widać, że tutejsze wahania poziomu rzeki w ostatnich latach były mniejsze. Brzegi są czystsze, bez odbarwień po spiętrzonej wodzie a łachy jeszcze bardziej piaszczyste, bez mułu i kamyków. Zamiast wałów przeciwpowodziowych pojawiały się skarpy porośnięta znacznie bogatszą roślinnością. Prom... Okazał się "bramą" do świata którego rzeczywiście wcześniej nie było mi dane oglądać! Jeżeli jesteś osobą lubiąca przyrodę to właśnie tutaj powinieneś przyjechać. Nie będę potrafił tego opisać a zdjęcia wykonane telefonem nie oddają zupełnie tego co się czuje
Już po 2 km powiedziałem sobie -stary, wyluzuj, przecież wcale nie chcesz tego przepłynąć, chcesz tedy płynąć... Tak właśnie było. Pogoda prawie idealna, ciepło i bez wiatru więc wygodnie rozsiadłem się w fotelu i wiosłowałem w zgodzie z naturą. Bez gwałtownych ruchów i w ciszy. Zrzuciłem z siebie jakikolwiek cel, zaniechałem planu, chciałem to chłonąć! Piaszczyste wyspy urosły bardzo -wzdłuż niektórych płynąłem pół godziny i dłużej, tu już nie 20 czy nawet 200 m a kilometry. Ich brzegi zrobiły się też wyższe, nawet z urwistymi momentami, to już nie naleśniki a solidne kawałki lądu. Kolejną zmianą w ich wyglądzie była roślinność -najpierw zawłaszczane przez kępy traw, dalej krzewy aż po wielkie i stare drzewa.
10 km dalej był Annopol ( 298 km ), właściwie tylko duży most bo miasta nie zauważyłem. Na prawym brzegu, wysokie wzgórza odsłaniały piękne białe skały a w uszach dudnił śpiew i krzyk ptaków -koszmar! 😁
Od 320 km jest ustanowiony rezerwat ornitologiczny i obowiązuje zakaz zatrzymywania się na wyspach i ja to szanuję.
Podsumowując ten odcinek proszę Was tylko aby nie opowiadać o tym deweloperom bo mogłyby powstać tutaj jedne z najdroższych apartamentowców w Polsce. Obiecuję, że każdemu z Was, na hasło "blog" 😉 pożyczę ponton aby mógł zwodować go w Zawichost i spłynąć przez weekend do Kazimierza.
Po drodze zaczepiło mnie 3 młodych chłopaków w wiślanej dłubance. Popijali piwko, (poza kierowcą) i dryfowali szukając zajęcia. Byli mili i grzeczni, jeden miejscowy i dwóch wakacjuszy. Rozmawialiśmy o rzece o tym co dookoła, umówiliśmy się że ja będę wiosłował a oni dryfować obok. Jak już zostali w tyle to odpalali silnik i równali się ze mną. Koniecznie chcieli abym zarzucił pomysł wiosłowania i zatrzymał się u nich na działaczce 🍺 Po godzinie rozstaliśmy się, ja płynąłem a oni wrócili na swój kurs.
Zrobiłem dzisiaj to "swoje" 60 km nie z próżności! Musiałem sprawdzić czy to możliwe bo będę tego potrzebował chociażby na Warszawę. Udało się dlatego że wszystko było super a dlatego że dzięki tak fantastycznemu otoczeniu przerwy nie były właściwie potrzebne. 10, 15 minut co 2 godziny. Obiad zjadłem w pośpiechu bo chciałem na wodę z której lepiej widać. Wiatr pojawił się popołudniu na 2 godziny i był o wiele silniejszy niż wcześniej jednak tylko w porywach. Pogadałem z nim, zapytałem jaki ma plan i czy naprawdę aż tak mu podpadłem. Powiedział żebym dał się ponieść. Postanowiłem że nie będę wtedy napierał tracąc siły a próbował jedynie utrzymać kierunek -nie płynąłem ale nie męczyłem się walcząc o "metr".
Wieczorem ponownie zaczęło dmuchać i tym razem jeszcze konkretniej. Rozejrzałem się dookoła, szybko przeliczyłem wynik dzienny i zrozumiałem że mam, że jest 60. Podziękowałem za współpracę, rozejrzałem się z bite 20 minut przebijałem się na drugi brzeg. Zrozumiałem że Wisła z wiatrem dała mi to co chciałem i żebym dalej nie przeginał.
Jutro Kazimierz -paczkomat, zakupy i prysznic!\
Kusisz, oj kusisz 😉