top of page
Szukaj

DZIEŃ 20. Widziałem orła cień...

Zaktualizowano: 9 lip 2023

Drugi już bardzo mglisty poranek w ostatnim czasie. Wisła wygląda wtedy trochę jak z filmów grozy bo płyniesz troszkę na "czuja". Od rogatek Torunia dzieliło mnie około 16 km które zamierzałem pokonać w 4-5 godzin. Słuszne założenie ponieważ od świtu ciągnęło troszkę po nerkach. Bardzo delikatnie bo nie cofało, nie tworzyło fali ale robiąc przerwę stawałem nieruchomo jak głaz. Poranki z rzeki zawsze są ładne, z utęsknieniem czeka się na pierwsze promienie słońca które osuszą zawilgocone rzeczy ale jest błogo. Cicho, tajemniczo...

Miasto otwiera się mostem pod A1 i jest to ważny most 😁 Setki razy bowiem podziwiałem Wisłę z tego miejsca przejeżdżając autem na południe. Zawsze myślałem o "planie" bo jest on o wiele starszy niż cała A1... Dalej była znowu chwila ciszy chociaż już dostrzegałem zabudowania samego miasta. Most drogowy, później kolejowy i początek bulwaru. Trwają prace rewitalizacyjne tej części zabytkowego Torunia i całe szczęście! O ile miasto to mogłoby nie przywiązywać wagi do porównania z Warszawą o tyle fakt, iż na tle Włocławka czy Nieszawy wypada blado już mógłby je zawstydzić -powinien! Kilka wąskich, urokliwych uliczek wychodzi z rynku na przestrzeń nie zagospodarowaną, zaniedbaną i zarośniętą 🤦 Zobaczymy za rok co się zmieniło bo będąc tutaj nie omieszkam sprawdzić. Od ostatniego mostu do następnego punktu kontrolnego miałem 27 km, w rękach już 23. Szansa na dopłynięcie do Solca Kujawskiego była niewielka ale to wiatr decyduje a nie ja. Momentami powietrze nie ruszało się wcale a nurt i siła rąk pozwalała na 7,5 km/h. Otoczenie rzeki zmieniło się jak co dzień. Płynąc tak wolno ma się sporo czasu na szczegóły w postaci pierwszej brzozy czy krowy 😁 Bardzo cieszy mnie właśnie to dostrzeganie szczegółów bo pokazuje jak się zmienia, że z dnia na dzień ta sama jest tylko nazwa. Co tym razem? Brzegi, mniej zarośnięte, co raz więcej otwartych przestrzeni i terenów zalewowych, miejscami widać wały przeciwpowodziowe oddalone może o 100-200 m. Mniej dookoła nie ogranicza bogactwa. Jest znacznie większa różnorodność drzew, krzewów i traw. Więcej odcieni zielonego!

Robiąc przerwę na śniadanie o 13 zatrzymał mnie już wiatr. Po 9 godzinach wisłowania nie umiałem się mu przeciwstawiać zwłaszcza że wiało wzdłuż koryta. Krycie się przy brzegu nie miało sensu tym razem z jeszcze jednego powodu. Co 200 metrów w niewielkiej odległości od skarpy wyrastały kamienne groble nie połączone z lądem. Sprawiały one, że ruch wody pomiędzy nimi zaprzeczał znanym mi regułom! Nurt płyną środkiem i mocno pracując wiosłami można było "iść" jakieś 3 km/h ale jak już wspomniałem przerwa była mi potrzebna. Pomiędzy tymi groblami woda z ogromną prędkością parła w przeciwnym kierunku! Chcąc dopłynąć do brzegu dostawało się 5-6 km/h "pod prąd". Nie tylko wiatr ale sama woda również płynęła pod górę. Była to pewnie kwestia jej zawirowań pomiędzy tymi elementami krajobrazu.

Na przerwie zjadłem kabanosy i krakersy, poczułem się senny. Nie chciało mi się rozkładać karimaty więc rzuciłem na ziemię kurtkę i zaległem na ciepłym piasku. Poczułem błogość i ostatnim tchnieniem nastawiłem budzik za 45 minut. Była to rozsądna decyzja bo alarm obudził mnie jakby po minucie 😁 Było mi to widać potrzebne. W domu nigdy nie sypiam w ciągu dnia i nie znam pojęcia drzemki ale tutaj są zupełnie inne realia. Pomimo niesłabnącego wiatru wróciłem na wodę. Do Solca zostało 10 km a perspektywa "Stanicy WOPR" była kusząca z uwagi na spore prawdopodobieństwo ciepłego prysznica. Była 15 i mocno wierzyłem że dam radę w 4 godziny. Popołudniowe płynięcie to jakaś chora akcja jest. Przerwa od wisłowania niweczy pracę bo cofa jak diabli więc wolniutko ale sukcesywnie do przodu, non stop... Tutaj kolejna niespodzianka w krajobrazie -uwaga... Pierwsze pole uprawne bezpośrednio na brzegu Wisły -tak, po jej 800 km pierwszy raz dojrzałem uprawy dotykające rzeki 😁 Pole kukurydzy wzbudziło radość z dostrzeżenia takiego szczegółu. Niedaleko na drugim brzegu kolejne uprawy jednak tam w niebo strzelały słupy armatek wodnych do podlewania. Widziałem też sarenkę z malutkim koziołkiem, ale takim naprawdę tycim co ledwo trzymał się na nogach nie wystając ponad niskie trawy. Płynę... Duży szum na najbliższym drzewie i widziałem jak się wnosi! Nie łapałem za telefon, wiedziałem, że i tak nie zdążę uruchomić aparatu a widok był obłędny. Piękny, ogromny, brązowy orzeł z białymi lotkami i głową. Majestat pasujący do Wisły jak nic innego. Nie wiem czy nie pierwszy raz widziałem tego ptaka z tak bliska, na wolności - zapamiętam na pewno.

Kiedy dopłynąłem do tablicy z kilometrem na który miał znajdować się Solec a nie było nic... Sprawdziłem Google. Solec był, za drzewami jednak do stanicy i promu Flisak jeszcze ponad 2 km. W tych warunkach to dużo a ja już miałem dość. Wiecie jak to jest nastawić się na koniec i dowiedzieć że musisz jeszcze wycisnąć ze 45 minut?

Było warto! Z wysokiego tarasu moją walkę obserwował Ratownik który przywitał mnie na pomoście. To ich teren prywatny ale był miły i wyrozumiały -nie przepędził mnie 😁 Zapytałem o prysznic i dostałem! Później zaprosił mnie na herbatę i dał możliwość przyrządzenia obiadu na ich tarasie skąd widok był fantastyczny. Dwie młodsze dziewczyny -też Ratowniczki ćwiczyły węzły na balustradzie. Dookoła panował ład i porządek. Kąpać w Wiśle się nie można bo to szlak wodny, ale takie przystanie jako posterunki są bardzo potrzebne. Ich budynek wymaga remontu ale ma swój niepowtarzalny urok. To miłe miejsce przywołujące wspomnienia z czasu kiedy i ja chodziłem w koszulce z napisem Ratownik i logo WOPR 😁 Po chwili zjawił się ich koordynator i on też nie miał nic przeciwko mojej wizycie. Pogadaliśmy o rzece, o jutrzejszych zawodach triathlonowych, które zabezpieczają w Bydgoszczy. Zgodzili się abym został na noc jednak bliskość miasta i potencjalni goście z piwem nad jeziorem nie byli mi potrzebni. Przeskoczyłem na drugi brzeg i jestem sam.

Z dnia jeszcze jedno -zmieniło się wędkarstwo wiślane. W miejscu sumiarzy z namiotami i ciężkim sprzętem pojawili się "spławikowcy" -na chwilę, na moment, siedzący na wiaderkach lub małych taborecikach.

Support w Toruniu odpuściliśmy ponieważ przepływałem zbyt wcześnie i nie chciałem kłopotać osób trzecich. Opcja która była równie atrakcyjna to Dorota i Krzysiek z Bydgoszczy następnego dnia. Niesamowita historia bo Dorotę poznałem w tym samym miejscu i w te same wakacje co swoją Żonę. Była przez dwa tygodnie jedną z opiekunek na ośrodku w którym byłem ratownikiem. Zakumplowaliśmy się jednak przez ostatnie 26 lat spotkaliśmy się tylko raz, 26 lat temu. Media typu fb pozwalają się znaleźć, dowiedzieć się co słychać i ja to szanuję. Oni też morsuja i są aktywni sportowo więc kilka razy zdarzyło się nam rozmawiać przy okazji jakiś tego typu imprez. Jutro staną na bulwarze fordońskim z bułeczkami maślanymi i dwoma energetykami 😁 Ponad 50 km, nowe doznania estetyczne, orzeł i super Stanica WOPR w Solcu Kujawskim, wspomnienia... Tak -to był kolejny fantastyczny dzień na Wiśle.



 
 
 

2 Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
szymek.cz
Jul 08, 2023

Serdeczne Pozdrowienia dla Doroty i Krzyśka 😘 dziękuję Wam kochani 💗

Like
Guest
Jul 08, 2023
Replying to

Dziękujemy i również pozdrawiamy 😍

Like
bottom of page